#1 2011-06-24 19:30:16

Exodia

Wiedźmisko

Zarejestrowany: 2011-06-23
Posty: 36
Punktów :   
Rasa: Człowiek
Profesja: Alchemik

Zioła z cyklu HP i nie tylko

Zielarstwo



http://www.kobieta.pl/uploads/pics/magiczny_zielnik.jpg




Jest podstawą wiedzy na temat eliksirów. Nie znając ziół i ich właściwości żaden czarodziej nie stworzy w pełni funkcjonalnego eliksiru. Zielarstwo jest jedną z najstarszych nauk, a wiedza jaką niesie bywa bardzo przydatna. Już w starożytności wykorzystywano zioła jako leki, trucizny czy afrodyzjaki. Wierzono w ich moc i skutecznie je stosowano.
Zielarstwo jest nauką o magicznych roślinach i ich właściwościach, hodowli, sposobie zdobywania.

Od zarania dziejów zioła miały pięć podstawowych zastosowań: w kuchni, medycynie, kosmetyce, magii i obrzędach (te cztery dziedziny nierzadko się przenikały) oraz służyły celom "przemysłowym", takim jak produkcja sznurów i lin (konopie) czy wytwarzanie odzieży (len) i jej farbowanie. Używano ich także do dekoracji i ze względów, nazwijmy to, estetycznych (np. wikingowie trzymali w posłaniu świeże gałązki wrzosu dla ładnego zapachu).

W medycynie i magii zioła stosuje się od najdawniejszych czasów. Systematyczne badania ich właściwości sięgają czasów starożytnych Sumerów - opisali oni lecznicze zastosowanie kminku, tymianku, wawrzynu oraz wielu innych ziół, które dzisiaj rośną spokojnie w mugolskich ogródkach.
Pierwsza znana chińska księga ziół spisana około roku 2800 przed naszą erą podaje magiczne i medyczne własności 366 roślin. Starożytni Grecy i Rzymianie korzystali z roślin w medycynie, kuchni i kosmetyce, a także w celu uzyskania zapachów i barwników. Stosowali je również jako amulety i nosili w maleńkich
torebeczkach na szyi dla ochrony przed złymi mocami, chorobą albo urokami rozgniewanego sąsiada. W Odysei bohater otrzymuje zioło zwane dzikim czosnkiem mol, które ma go chronić przed czarami czarodziejki. Poza tym w mitologii magiczne zioła pojawiają się również, gdy mowa o czarownicach takich jak Hekate czy Media, które stosował je, przygotowując eliksiry obdarzające ich ulubieńców nadzwyczajnymi zdolnościami lub przynoszące potworne cierpienia tym, których pragnęły zniszczyć

W średniowieczu mało kto nie znal lokalnego znachora albo "mądrej" (którzy byli magami, ale żaden mugol o tym nie wiedział), którzy za pomocą ziół leczyli rany i dolegliwości ciała oraz rozwiązywali wszelakie problemy natury osobistej - od wyschniętej studni po apodyktyczna teściową. Ich recepty bazowały na przekazywanych z pokolenia na pokolenie ludowych wierzeniach dotyczących leczniczych i magicznych właściwości roślin.
Wiele leków powstawało, i nadal powstaje, na zasadzie, że każdą roślina została naznaczona wyraźnym znakiem określającym jej role w medycynie, wystarczy wiec przyjrzeć się jej dokładnie, by poznać, na co pomaga. Barwa kwiatów czy owoców, kształt liści albo korzeniom, budowie płatka albo łodygi - wszystko to podpowiada, jakie są lecznicze właściwości danej rośliny.
Na przykład rośliny o żółtych kwiatach przeciwdziałają żółtej cerze cierpiących na żółtaczkę, rośliny o czerwonych liściach bądź korzeniach stosuje się w leczeniu ran i dolegliwości, którym towarzyszy krwawienie, a z fioletowych płatków roślin robi się okłady na stłuczenia. Jeżeli jakaś roślina przypomina kształtem jakiś organ, przypisuje się jej zbawienne dla niego działanie.

Średniowiecze nie było okresem rozkwitu nauk. W zielarstwie też panował pewien zastój, choć nie straciło ono znaczenia, gdyż każdy chce być zdrowy. Wtedy właśnie dużo do powiedzenia miały baby-znachorki, wiedzmy-zielarki, które swą wiedzę opierały na ustnych przekazach.
Nauka i jej rozwój znalazł miejsce w klasztorach. Tym większą wdzięczność winniśmy ówczesnym zakonnikom, dzięki którym przetrwała starożytna wiedza przyrodnicza, Przyczynili się do tego zwłaszcza benedyktyni, słynący z mrówczej pracowitości. Latami przepisywali ocalałe podczas wojen i najazdów księgi autorów, starożytnych. Zasługą zakonników było nie tylko przepisywanie ksiąg - uprawiali oni zioła w wirydarzach, sporządzali maści, wyciągi, odwary i często byli jedynymi lekarzami, gdy grasowały zarazy i "morowe powietrze".
Zachował się sporządzony przez opata Gosberta na początku IX wieku plan klasztornego kompleksu, w którym znajdował się między innymi rodzaj szpitala, mieszkanie dla lekarza, ogród zielarski i przechowalnia ziół leczniczych. Wybitne zasługi dla zielarstwa położyli benedyktyni z Salerno w X-XI wieku.
Dziełem ich był Regimen Sanitatis Salernitanorum, zawierający nie tylko cenne informacje o ziołach leczniczych, ale i przepisy dietetyczne. Wiele z nich przeniknęło do medycyny ludowej, która zaczęła się rozwijać w mniej magicznym, a bardziej racjonalnym kierunku. Zakonnicy nie ograniczali się do korzystania ze starożytnych przekazów greckich i rzymskich oraz własnych obserwacji, ale uzupełniali wiedzę, czerpiąc ją z arabskiego świata naukowego. W świecie tym wybitną postacią był Awicenna z Buchary (XI-XII wiek), a nieco później Ibn Al-Beithar.
Ten ostatni opisał około 1400 roślin leczniczych, z których większość zbadał osobiście. W dobie renesansu zielarstwo przestawało już być domeną zakonników. Pojawiać się zaczęli aptekarze, olejkarze, "łowcy ziół", a przede wszystkim lekarze-botanicy, wśród których nie brak i Polaków, na przykład Jana Stańki, Marcina z Urzędowa i wspomnianego już Szymona Syreńskiego. Wyprawy żeglarskie Hiszpanów i Portugalczyków nie tylko przyczyniły się do poznana i rozpowszechnienia nowych gatunków ziół, ale i wiedzy botaniczno-medycznej z innych kontynentów

Naturalnie w tamtych i nieco późniejszych wiekach były lepsze i gorsze okresy w rozwoju zielarstwa, niemniej jednak był to proces dynamiczny.
W wieku XIX rozwój nauk przyrodniczych spowodował zwrot w zielarstwie. Z jednej strony odkrycie składu chemicznego ziół, które uzdrawiały naszych pradziadów, potwierdzało słuszność stosowania leków roślinnych, z drugiej zaś - umożliwiło syntezę nowych, "sztucznych" leków. Po pewnym czasie zaczęto niestety lekceważyć zioła, wierząc tylko w najnowocześniejsze preparaty farmaceutyczne. Uznawanie leczniczych właściwości ziół było uważane za objaw zacofania, jeśli nie wręcz ciemnoty i zabobonu.
Co prawda i wtedy w wielu przypadkach, gdy zawodziła kuracja lekami syntetycznymi, szukano pomocy u zielarzy, a nawet u znachorów, ale bardzo rzadko się do tego przyznawano. W ostatnim dziesięcioleciu XX wieku nastąpił ponowny zwrot - zioła zaczęły być modne, powracano w tym czasie do kuracji ziołowych. Jak w każdej modzie czasami mamy do czynienia z przesadą, z wiarą w magiczną i cudotwórczą moc ziół.
Jednak wszyscy uważamy, że jest to moda pożyteczna, niech więc rozwija się bujnie. Przede wszystkim dlatego, że zioła nie mogą zaszkodzić.

Magiczne rośliny z cyklu HP



I. Tentakula


Tentakula  to rodzaj rośliny, wykazującej dużo cech zwierzęcych. Występują trzy główne odmiany tentakul. Każda z nich ma nieco inny kształt, jest mniej lub bardziej przydatna we współczesnej magii. Głównie różnią się rozmiarami i poziomem agresji wobec innych roślin oraz zwierząt. Wszystkie mają jednak z grubsza taki sam kształt. Mają korzenie w kształcie grubej bulwy, nieco spłaszczonej po bokach. Z tych spłaszczonych boków odrastają czerwonobrunatne, fosforyzujące wypustki. W tych odrostach magazynowane są substancje odżywcze oraz nadmiar wody. W przypadku tentakuli afrykańskiej przechowywany tam jest także jad. Z wyżej wspomnianej bulwy wyrastają macki. Mogą się wyjątkowo rozciągać (długość macek poszczególnych gatunków tentakul - poniżej). Z wiekiem bulwa tentakuli nie powiększa się, a zamiast tego jej macki wydłużają się. Macki są czerwone i kolczaste, aczkolwiek bezlistne. Poruszają się wyjątkowo szybko (jak na roślinę oczywiście) i działają niezależnie od innych macek. Są wyjątkowo podatne na bodźce. Najlepszą metodą walki z tentakulą jest: polanie macki kwasem lub silne uderzenie (oczywiście większość zaklęć daje lepsze skutki, ale niekoniecznie musimy być zaopatrzeni w różdżkę). W przypadku drugiej formy obrony należy szybko cofnąć dłoń. W innym wypadku dłoń może zostać ugryziona (w przypadku tentakuli jadowitej) bądź ugryziona, zakażona (najczęściej śmiertelnie) jadem, albo pochwycona, uniesiona w powietrze razem z właścicielem i silnie ciśnięta o ziemię.
Każdy gatunek tentakuli rozmnaża się bezpłciowo, poprzez podział macki (jedyny taki przykład rozmnażania w całej faunie i florze świata!). Gdy dochodzi do rozmnażania jedna macka odczepia się od bulwy i może przez około jedną godzinę wędrować samodzielnie. Jeżeli do tego czasu nie znajdzie odpowiedniego gruntu to obumiera. Jeżeli znajdzie, to zakopuje część macki w ziemi, gdzie po paru dniach gubi je i zmienia się w bulwę. Taka macierzysta macka już nie rośnie, a z czasem pozostaje najkrótszą, lecz najsilniejszą kończyną tentakuli

Tentakula afrykańska (Tentacle africana)

Występuje w Afryce Środkowej, na niewielkich obszarach. Są wyjątkowo rzadkie. Ze względu na ich rozmiary oraz silny jad, są wyjątkowo niebezpieczne, dla prawie każdego żywego stworzenia. Obserwowane są dwadzieścia cztery tentakule afrykańskie. Muszą być ciągle kontrolowane w celu zapewnienia ochrony Mugolom i czarodziejom. Przypuszczalnie istnieje ich więcej, jednak nic o nich nie wiadomo. Nie zaobserwowano ani jednego rozrodu tych ogromnych stworzeń. Są pod ścisłą ochroną. Nie sprawdzono czy można z nich uzyskiwać składniki do czarów. Na szczęście w Hogwarcie nie ma ani jednej tentakuli afrykańskiej.Dodatkowe informację: grubość bulwy około 3 metrów, długość macek: do 60 metrów, grubość macki: do 30 centymetrów, długość życia: brak danych, rozmnażają się w wieku: brak danych.

Tentakula jadowita (Tentacle poisonidus)

Występuje w Europie, Bliskim Wschodzie oraz w Afryce Północnej. Są znacznie rzadsze niż tentakule pospolite. Ogólnie zachowuje się podobnie jak ich mniejsi krewniacy. W przeciwieństwie do nich jednak, ich macki wyposażone w malutkie haczyki, które mogą mocno nadwerężyć skórę (tzw. „gryzienie”). Zagłębiają się w ciało, a kiedy ofiara stara się oderwać mackę od ciała, odrywa kończynę z kawałkiem ciała. Jednak także ten gatunek nie jest zbyt groźny dla ludzi. Pożera jednak już większe stworzenia jak małe ssaki, żaby itp. Z tentakuli jadowitej wytwarza się parę składników do czarów. Najpopularniejsze to: haczyki, końcówki macek i czerwonobrunatne wypustki (zwane też „krwistym proszkiem”). Jedna tentakula jadowita znajduje się w Hogwarcie, w cieplarni  numer trzy. Dodatkowe informacje: grubość bulwy: około 40 centymetrów, długość macek: do 8 metrów, grubość macki: do 5 centymetrów, długość życia: do 20 lat, rozmnażają się w wieku 6 lat.

Tentakula pospolita (Tentacle bicornis)

Występuje praktycznie na niemal każdym ziemskim kontynencie (nie potwierdzono występowania tentakul pospolitych jedynie na Antarktydzie). Mimo, że żyją na ogromnych obszarach, nie są tak często spotykane jak powinny (z racji swej nazwy). Jednakże nawet przeciętny mag może je wykryć w promieniu pól kilometra wykorzystując prosty czar wykrywania magicznych roślin (tentakula to oczywiście magiczna roślina jakby ktoś nie zauważył). Jednak osobnik nie używający magii (czyt. Mugol) nigdy nie zobaczy tentakuli, ponieważ tentakula wyczuwając obecność człowieka chowa macki pod ziemię. Nigdy nie odnotowano przypadku, aby jakiś człowiek wykopał tentakulę. Tentakula jest niegroźna dla ludzi ani większych zwierząt. Żywi się małymi owadami, które pochwycone przez macki wciągane są do malutkich otworków w bulwie, a tam powoli trawione. Tentakula pospolita nie ma żadnych specjalnych magicznych zdolności, lecz ze względu na prostotę budowy i ciekawe zachowanie poznaje je każdy student pierwszego roku w Hogwarcie. Można je tam znaleźć w cieplarni numer jeden. Dodatkowe informacje: grubość bulwy: około 8 centymetrów, długość macek: do 1,5 metra, grubość macki: około 1 centymetra, długość życia: do 3 lat, rozmnażają się w wieku 2 lat

II. Skrzeloziele

Nazwa Skrzeloziele powstała w wyniku połączenia angielskich słów gill (skrzele) oraz weed (ziele).
Posiada bardzo odtrącający wygląd. Przypomina zwitek oślizgłych, szczurzych ogonów barwy szarozielonej. Zaliczane jest do roślin wodnych. Jest jadalne. Konsumowanie przypomina żucie bezkręgowca. Całkowite jego spożycie daje możliwość bezstresowego przebywania pod wodą przez określony czas (Jedyny udokumentowany przypadek pozwalał przebywać człowiekowi pod wodą przez 60 minut). Konsument pod wpływem spożytej rośliny zmienia swój wygląd. Sama przemiana trwa niezmiernie krótko. Jest jednak nieprzyjemna, a nawet bolesna. Po krótkiej chwili człowiek posiada za uszami skrzela, między palcami u rąk i stóp widoczne są błony. Barwa ciała zmienia się lekko na kolor zielony. Przebywanie w taki sposób pod wodą jest od teraz wielką przyjemnością.


III. Mandragora - należy do rodziny piankowatych, najcenniejszą częścią mandragory jest jej korzeń. Może on dorastać nawet do ponad metra długości, często bywa rozwidlony. Zazwyczaj każdemu z odrobiną wyobraźni może przypominać człowieka. Księgi ziół i roślin często przypisywały mandragorze ludzkie cechy i opisywały ją jako mężczyznę z długą brodą albo kobietę o bujnych włosach. Podobieństwo do człowieka można było z łatwością wzmocnić, dokonując kilku zabiegów. Tak jak człowiek wyciągany z ciepłego posłania, wyrwana z grządki mandragora będzie krzyczeć. .Mimo okropnego krzyku mandragor ludzie wyrywali je i używali do różnych celów.

http://farm4.static.flickr.com/3620/3417805939_ffa8cfdaee.jpg


Trochę historii o mandragorze:

Rzymianie stosowali mandragorę jako środek znieczulający. Podawali pacjentowi przed operacją kawałek jej korzenia do żucia. W starożytności uważano ją za środek przeciwbólowy i nasenny. W większych ilościach miała doprowadzać nawet do szaleństwa. Używano jej do ukojenia chronicznych bólów, a także przepisywano na melancholie, drgawki i reumatyzm. W starożytności, a później też w średniowiecznej Europie ceniono mandragorę również za jej domniemane magiczne właściwości. Była popularnym składnikiem eliksirów miłości i podobno używała jej już Kirke - najlepiej znana czarodziejka greckiej mitologii - przygotowując swoje najpotężniejsze mieszanki. Według tradycji anglosaskiej mandragora mogła wypędzać demony z opętanych. Wielu było przekonanych, że zasuszony kawałek jej korzenia noszony jako amulet odpędza złe moce. Natomiast zgodnie z innymi przekazami demony właśnie zamieszkiwały korzenie mandragory i bywało, że posiadanie jej rzeźbionego korzenia prowadziło do oskarżeń o czary. Podejrzliwi twierdzili też, że mandragora najlepiej rośnie pod szubienicami straconych morderców.Z mandragory korzystano również we wróżbiarstwie. Wróżbici twierdzili, ze lalki z korzenia mandragory odpowiadają na pytania dotyczące przyszłości, dając znaki głowami. W Niemczech wieśniacy znani byli z ogromnej troski, jaką otaczali swe rzeźbione mandragory, przyprawiając im oczka z ziaren zbóż, ubierając je i kładąc do snu do maleńkich łóżeczek - a wszystko po to, by zechciały udzielić odpowiedzi na ważne dla nich pytanie, jakie może się kiedyś pojawić.

        MANDARGORA - FAKTY I MITY

        Mandragora (Mandragora officinarium L.) istnieje naprawdę i jest byliną o grubym, mięsistym korzeniu i wysokości do 60 cm. Występuje w europejskich krajach śródziemnomorskich łącznie z wyspami. Jest zarazem rośliną leczniczą i silnie trującą (jak zresztą większość toksycznych roślin - patrz TRUCIZNY). Znana była Egipcjanom (papirus Ebersa - patrz HISTORIA ZIOŁOLECZNICTWA) i Żydom (wg Starego Testamentu Jakub i jego żony stosowali ją jako afrodyzjak); wspominają o niej najwięksi botanicy starożytnego i nowożytnego świata. Flavius Josephus w "De bello Judaico" (VII) opisuje cudowny korzeń, rosnący w dolinie koło miasta Macherontu. Ma on ognistą barwę, a wieczorem promieniuje światłem. Wykopać go bardzo trudno, gdyż broni się przed tym. Należy polać go moczem kobiety lub krwią miesięczną, a następnie okopać tak, by tylko mała część pozostała pod ziemią. Wtedy do korzenia przywiązuje się za ogon psa, który wyrywając korzeń zdycha obsypywany przez rośliną głośnymi przekleństwami. O krzyku mandragory, podobno nie do zniesienia przez człowieka, pisze nawet Szekspir w swoich tragediach "Henryk VI" i "Romeo i Julia". Pliniusz radził, by z wykopywaniem mandragory zaczekać do "przyjaznego wiatru" i wokół rośliny zakreślić mieczem trzy koła.

        Kult mandragory rozwinął się w średniowieczu na Bliskim Wschodzie i przez Grecję dotarł do Rumunii, Ukrainy, Małopolski, Śląska i Prus Książęcych, a przez Włochy do Niemiec. Dopatrując się w korzeniach mandragory kształtów antropomorficznych, wycinano z niej figurki tzw. humunculusów (zwanych w Niemczech Alraune), mające przynosić szczęście, odpowiadać na pytania, wróżyć przyszłość, mnożyć pieniądze, leczyć wszelkie choroby. Były droższe niż złoto i jako takie szanowano je, przechowywano owinięte w jedwab w szkatułkach z drewna różanego lub sandałowego i co jakiś czas kąpano w winie.

        W związku z popytem na mandragorę często zdarzały się fałszerstwa (humunculusy wycinano także z kłączy kosaćca, czosnku sieciowatego czy korzeni przestępu). Preparowanie prawdziwych korzeni przetrwało jeszce w okolicach Antiochii. Na południu i południowym wschodzie nadal uważa się mandragorę za skuteczny afrodyzjak ("jabłko miłosne").

        MAŚĆ CZAROWNIC

        W średniowieczu, w dobie renesansu i w następnych wiekach trujące zioła, takie jak bieluń, lulek i wilcza jagoda (zwana belladonną od włoskich dam epoki renesansu, które zakraplały sobie nią oczy i dzięki zawartości atropiny w tej roślinie osiągały efekt rozszerzonych źrenic) wchodziły w skład osławionej 'maści czarownic'. Po natarciu taką maścią miejsc o cienkiej skórze (np. pachwin) następował głęboki sen, przynoszący wrażenie unoszenia się nad ziemią i wizje erotyczne. Po powrocie do świadomości 'czarownicom' zostawało złudzenie realizmu tych przeżyć, stąd przekonanie o lataniu na miotłach czy łopatach i o uprawianiu stosunków seksualnych z diabłem.


        PIWO CELIBATOWE

        Żółty lub żółtoczerwony proszek, wytrząsany z szyszek chmielu, nosi nazwę lupuliny. We wczesnym średniowieczu traktowano ją jako środek zmniejszający popęd płciowy i zaczęto dodawać jej do piwa dla mnichów i duchowieństwa w ogóle, aby lżej było im znosić niewygody celibatu.

        ZIELE ANTYBAZYLISZKOWE

        W Anglii w XIII w. wierzono, że bazyliszka może pokonać jedynie łasica nakarmiona rutą. Także w Polsce w XVI w. Marcin Siennik pisał: Kto się obłoży rutą, że miejsca gołego nie będzie, tedy taki może zabić bazyliszka bez wszelkiej szkody i obrazy.

        ZIOŁA NA NUDNE KAZANIA

        W średniowieczu kobiety trzymały w książeczkach do nabożeństwa hyzop, rozmaryn, szałwię, lawendę i wrotycz, żeby nie zasypiać podczas długich, nudnych kazań (jako że msze były po łacinie i trwały kilka godzin).


IV. Diabelskie Sidła - roślina, która opasa cię swoimi pnączami i nie daje ofierze możliwości ruchu. Lubi wilgoć i ciemno.

V. Dyptam - roślina z rodziny rutowatych. Roślina posiada duże różowe kwiaty oraz torebkowate owoce. Wydziela silną balsamiczną woń.
VI. Czyrakobulwa roślina lecznicza o wstrętnym wyglądzie. Roślina ta przypomnina ślimaka bez skorupy. Pokryta jest żółtymi bąblami. Maż która znajduje się w bąblach stosuje się na trądzik.

VII. Wilcza JagodaPokrzyk, Belladonna

http://konie-i-koniki.blog4u.pl/upload/pokrzyk_wilcza_jagoda.jpg

W dużych ilościach jest śmiertelnie trujący. Kobiety w dawnych czasach ssały jagody po to aby ich źrenice stawały się większe. Wywar z Belladonny jest najsilniejszym środkiem nasennym. Wystarczy parę kropel aby zasnąć tak mocno by wyglądać na martwego. Belladonna oznacza po włosku piękna kobietę.

VIII.Rdest Ptasi

http://parda.w.interia.pl/rys82m.jpg

Ziele które ma rozgałęzione, płożące łodygi i drobne listki. W ziołolecznictwie używane do leczenia chorób płuc i jelit. Składnik eliksiru wielosokowego.

IX. Skaczące Muchomory
- roślina lecznicza o wstrętnym wyglądzie. Roślina ta przypomina ślimaka bez skorupy. Pokryta jest żółtymi bąblami. Maż która znajduje się w bąblach stosuje się na trądzik.

X. Ślaz - roślina o dużych, karbowanych liściach i białoróżowych kwiatach, zawiera substancje śluzowe, uważana jest za środek leczniczy (składnik syropów na kaszel), składnik eliksiru wielosokowego.

XI. Tojad żółty

http://www.givica.ru/files/flowers/akonit.jpg

Zwany też mordownikiem i akonitem, jest to bylina trująca i wysoka z rodziny jaskrowatych, jest składnikiem wielu eliksirów, wywar z tojadu jest środkiem pozwalającym zachować świadomość ludzką podczas przemiany w wilkołaka.

TRUCIZNY



http://www.centurion.w8w.pl/Serwis/Islam/miniatura-trucizny.jpg




Z historycznego punktu widzenia:


        Wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka-
        -Paracelsus



I. Sporządzanie trucizn

Trucizny sporządzane były prawdopodobnie tak jak w starożytności. Sposoby ich preparowania opisane zostały w dziele Teofrasta ( 327 - 287 r. p.n.e. ) pt. "Peri phyton istorias".
W polskiej literaturze nosi ono tytuł "Badania nad roślinami". Uzyskiwanie trucizny sprowadzało się do wyciskania soku z części nadziemnych pewnych gatunków ziół oraz tzw. "ściągania".
Polegało ono na utłuczeniu lub utarciu na miazgę wybranych organów rośliny, zalaniu takiego półfabrykatu wodą względnie winem i odcedzeniu płynu.Przesącz taki miał jednak małą siłę działania.
Aby otrzymać silną truciznę mieszano ze sobą trujące rośliny.
Śmierć następowała w różnym czasie.Od kilku chwil po zażyciu do 2 lat.
Działanie roślinnych trucizn przejawiało się w odurzeniu i uśpieniu. Niektóre trucizny powodowały halucynacje, wizje, iluzje i inne zaburzenia psychiczne.7 Środki te często stosowano w postaci maści. Osoba nasmarowana taką maścią popadała niekiedy w sen, podczas którego głośno wypowiadała przeżywane halucynacje i wizje, co świadkowie tych wydarzeń uważali za objaw cudów i opętania przez diabła.
W związku z tym utrzymywano, że czarownice posługują się maściami, którymi smarując się wchodzą w stosunki cielesne z diabłem i uzyskują moc nadprzyrodzoną.
Inne osoby pod wpływem maści nabierały przeświadczenia, że odbyły podróż czarodziejską.
Przekonania te wynikały z braku wiadomości o działaniu niektórych trucizn roślinnych na centralny ośrodek nerwowy. Źródła francuskie podają jako truciznę także mikstury sporządzane z jadu węża, śliny ropuch, pająków, roślin magicznych i krwi zamordowanych małych dzieci.


Trucie płodu

Aby pozbyć się niechcianego dziecka stosowano mieszaninę aloesu, nasion lewkonii, imbiru, pieprzu i szafranu, a także mieszanin mających niszczyć spermę, a w rzeczywistości zabijających płód Mikstury takie dostarczane przez czarownice uważane były za wytwory czarnej magii. Istniała także druga mieszanka zawierająca korzenie paproci, liście wierzbowe, epimedium, rutę. Podczas pasterskiej podróży biskup miał zbadać, czy kobiety próbują pozbyć się płodu.


" Matka, która zabija dziecko noszone w łonie przed upływem 40 dni po poczęciu, ma pościć 1 rok, jeśli czyni to po upływie 40 dni, pościć ma przez 3 lata".


Strach przed trucizną

    W średniowieczu, tak jak w starożytności, bano się podstępnej śmierci, stąd rozmaite środki ostrożności podczas spożywania posiłków. Na dworze Ludwika Świętego potrawy wnosi się do jadalni pod przykryciem aby nie wystygły oraz by nie można było zanieczyścić ich trucizną.
     W Hiszpanii, gdy król ma się napić wina podczaszy idzie po kielich, odkrywa go lekarzowi asystującemu przy posiłku. Gdy ten się napił odstawiał kielich. Po tym król mógł się napić. Gdy napił się puchar był ponownie nakrywany. Królowa zaś miała przy posiłkach dwie dziewczyny pełniące ważne funkcje "próbowaczy".Dziewczyna stojąca z prawej strony próbuje napoi. Dziewczyna stojąca z lewej strony trzyma spodek i serwetę.


Oskarżenia o trucicielstwo

Z reguły oskarżano o trucicielstwo osoby, które nie miały z tym nic wspólnego. Kozłem ofiarnym w tej kwestii stali się Żydzi. Wiele na temat kwestii ich rzekomego trucicielstwa dowiadujemy się od francuskiego poety Guillaume'a de Machaut.20 Według jego relacji Żydzi byli winni zatrucia rzek oraz źródeł wody pitnej.
Oto fragment "Sądu króla Nawarry", w którym Guillaume pisze o Żydach:


"Poczem przybyła zgraja
Fałszywa, zdradziecka i bluźniercza:
Było to Żydostwo przeklęte,
To złe, to wiarołomne,
Które dobra nienawidzi, a kocha wszelkie zło,
Które tyle dało złota i srebra
I poleciło (pewnym) chrześcijanom
Iżby studnie, rzeki i źródła,
Które były czyste i zdrowe,
W wielu miejscach zatruli
Od czego wielu (ludzi) swe życie zakończyło;
Albowiem wszyscy, którzy z ich (wody) korzystali,
Dość nagle umierali.
Z czego zaprawdę, dziesięć razy po sto tysięcy
Umarło, tak na wsi jak w mieście
I tak ujawniła się ta śmiertelna plaga"


Oskarżenie o trucicielstwo umożliwia zrzucenie odpowiedzialności za klęski ludności na ludzi, którym w istocie nie udowodniono zbrodniczej działalności. Dzięki truciźnie udało się wzbudzić przekonanie, że niewielka grupa czy nawet jednostka może wyrządzić szkodę całej wspólnocie uciekając od zdemaskowania. Zatruwanie źródeł jest absolutnie nieprawdopodobne, przede wszystkim dlatego, że zostało przedstawione przez Guillaume'a jako zjawisko masowe. W wieku XIV nie znano jeszcze substancji tak trujących, aby mogły wywołać w skutkach otrucie wielkiej grupy ludzi. Inną grupą, która oskarżona była o trucicielstwo byli żebracy. Powodem, dla którego oskarżano ich był fakt, iż bano się ich. Wzbudzali ono nieufność, gdyż napadali na ludzi, często rabowali. Latem 1390 roku rozeszła się wieść o zatruciu studzien w okolicach Chartes. Jako inicjatorów wymieniano Dominikanów. Domniemani truciciele trafili do Paryża i Orleanu. Tu zostali jesienią osądzeni i straceni. Wszyscy byli żebrakami. Za inicjatorów uznano Dominikanów, aby móc się ich pozbyć z Francji. Niewygodni mnisi węszyli za heretykami, których we Francji na pewno by znaleźli. Kto wie czy to właśnie oni nie rozpowiadali o zatruciu studzien? Doskonałym obiektem do oskarżeń były kobiety lekkich obyczajów. Kurtyzana utożsamiana była z czarownicą, która truje, rzuca uroki, sporządza rozmaite napoje i potrafi zapewnić sobie młodość zbierając czaszki, kości zęby i oczy zmarłych oraz wykradając z grobowców części garderoby. W XIV w. w Chateledel osądzona została Margot de la Barre pod zarzutem otrucia. Oczywiście wśród osób oskarżonych o trucicielstwo byli ludzie nie mieszczący się w żadnej z wymienionych przeze mnie grup "kozłów ofiarnych" W 1317 roku hrabina Artois Mahant została oskarżona o to, że kazała czarownicy Hesdin sporządzić truciznę. Biskup z Troyes został oskarżony o zabicie za pomocą magii królową Francji oraz otrucie jej matki.
Truciciele

Najczęstszymi trucicielami były baby leśne. Zbierały one zioła i przyrządzały z nich trucizny, środki poronne, a także napoje miłosne. Otrucia wynikały z użycia środków poronnych i miłosnych. Napoje miłosne zawierały kantarydynę (silny środek podniecający). Jeżeli chodzi o motywy działania trucicieli to jednym z nich jest nieświadomość i niewiedza. Leśne baby z dobrych chęci chciały pomóc w odzyskaniu miłości. Do nich często udawały się panie z zamku feudalnego, rozbierały się do naga, a na ich ciele przygotowywały placek mający wzbudzić miłość w upragnionym mężczyźnie. Często leki znachorek z powodu złych proporcji składników stawały się truciznami. Być może były także kobiety, które udawały, że leczą chcąc tak naprawdę świadomie dać komuś truciznę. Innym motywem były kobiety, a właściwie chęć ich posiadania. Często aby zdobyć upragnioną kobietę mężczyzna musiał się pozbyć swojej małżonki czy kochanki. W takiej sytuacji najczęściej z pomocą przychodził arszenik zakupiony u alchemika. Arszenik wprowadzony do pochwy palcem przez kochanka wywoływał miejscowy stan zapalny oraz ogólne zatrucie prowadzące najczęściej do śmierci.Kolejnym motywem jest żądza władzy i zawiść gdy sprawuje ją ktoś inny niż osoba, która chciałaby ją sprawować. Doskonałym przykładem jest rodzina Borgio. To rodzina włoska zamieszana w otrucie wielu osób - ulubioną metodę, za pomocą której przywłaszczała sobie majątki ofiar. Na czele zbrodniczej rodzinki stał Rodrigo Borgia, późniejszy papież Aleksander VI. Równie zepsute były jego dzieci z Vannozzą Cattanei - Lukrecja i Cezar. Cezar był zaangażowany w układy polityczne: intrygi, morderstwa, walkę o władzę. Zarzucano mu zabicie własnego brata - Juana, którego nienawidził. Jego siostrze Lukrecji zarzuca się trucie własnych mężów oraz udział w orgiach seksualnych urządzanych przez ojca. 18 sierpnia 1503 roku umiera w tajemniczych okolicznościach Aleksander. Kilka dni wcześniej razem z kardynałem uczestniczył w uczcie. Papież umarł, kardynał jest ciężko chory. Sprawa jest jasna, najprawdopodobniej otrucie. Zgadzałoby to się z relacją Leopolda Ranke, który pisze:
"Aleksander zamierzył uprzątnąć z drogi za pomocą trucizny jednego z najbogatszych kardynałów, ale ten umiał zmiękczyć kuchmistrza obietnicami , podarunkami i prośbami i ciastka przygotowane dla kardynała zostały podane papieżowi. On sam umarł z trucizny, którą innego chciał zgładzić"

Być może kardynał uzyskał też informacje ile może zjeść ciastek unikając śmierci. W ten sposób mógł jeść z papieżem i popaść w chorobę. Dzięki temu nikt nawet nie pomyślał o jego fortelu. Gdy umarł Aleksander jego pierwszy biograf Francesco Guicciardinim (1483 - 1540 ) napisał:

"Jadowity Aleksander umarł. Zatruwał cały świat swoją niezmierną żądzą władzy i sławy, zdradzieckimi podstępami, licznymi przykładami okrucieństwa, monstrualną pożądliwością, niesłychaną chciwością, nie odróżniając rzeczy świętych od świeckich, sacrum od profanum."

Aleksander Dumas ( 1802 - 1870 ) autor "Trzech Muszkieterów" w powieści poświęconej Borgiom pisze o zatrutym kluczu, który służył biskupowi Rzymu do usuwania niewygodnych przeciwników. Gdy chciał się kogoś pozbyć, polecał mu otworzyć owym kluczem szkatułkę, tak, że ofiara praktycznie sama aplikowała sobie śmiertelną truciznę.Być może to prawda . W "Imieniu Róży" Umberto Eco ofiary także same zadają sobie śmierć dotykając zatrutych kart książki. W związku z tym nie powiedziane jest, że to o czym pisze Dumas to fikcja literacka.


Znane ofiary trucizn

Wśród ofiar trucizn znalazły się osoby spod znaku tiary. Odkryto  informacje o pięciu domniemanych otruciach papieży w okresie średniowiecza. Otrutymi byli: Jan VII ( 872 - 882 ) , którego z powodu wolnego działania trucizny musiano dobić podobno młotkiem; Bonifacy VI ( 896 ), który był papieżem zaledwie tydzień; Jan XII ( 955 - 964 ), ta postać jest tak kontrowersyjna jak Aleksander VI, bo takie same przestępstwa mu się zarzuca i tak jak Aleksander zginął od trucizny przeznaczonej dla kogoś innego; Jan XIV ( 983 - 984 ), jeśli chodzi o jego osobę przekazy są rozmaite, jedne podają , iż został otruty, inne, że zagłodzony; ostatnia postać to Aleksander VI ( 1492 - 1503 ) już przeze mnie wcześniej omawiany. Domniema się, że Kazimierz Sprawiedliwy także padł ofiarą truciciela. Wincenty Kadłubek napisał, że śmierć nastąpiła w wyniku " jak powiadają nagłego działania trucizny".  Adam Naruszewicz , dziejopisarz stanisławowski rozważał możliwość otrucia i to na tle miłosnym. Pisał o kobiecie " z którą Kazimierz miał niegodziwą przyjaźń, jakoby ona chcąc go bardziej jeszcze usidlić, przebrała miarę w miłosnym trunku".  Być może po prostu miał wrogów, którzy nie mogli znieść jego widoku na tronie. Sprawę tą pozostawiam do rozstrzygnięcia innym historykom.

Podsumowanie

Trucicielstwo średniowieczne zapoczątkowało rodzaj zbrodni, który rozprzestrzenił się w następnej epoce zwanej renesansem, na masową skalę. Wystarczy tylko choćby wspomnieć Katarzynę Medycejską, która truła wszystkich, którzy stawali na drodze do władzy.


        Dawniej wiedza dotycząca trucizn i roślin szkodliwych dla zdrowia była jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic. Zwykli ludzie znali jedynie część niebezpiecznych roślin i z reguły omijali je z daleka (jak np. muchomory), zaś wtajemniczeni znali je wszystkie i dla każdej mieli zastosowanie (jak np. dla muchomorów, które w postaci nalewki berserkerzy - znani z brawurowej odwagi wikińscy wojownicy - spożywali przed bitwą dla wzmocnienia szału bitewnego). Jako że my też mamy swoje sekrety, nie podajemy tu przepisów na trujące wywary czy maście...

        Większość z wymienionych poniżej ziół ma dwojakie działanie: jako trucizna i jako lek, a słowa Paracelsusa dowodzą, jak cienka jest granica między jednym a drugim.


Rośliny trujące:

Barwinek pospolity - Vinca minor

http://www.herbaflos.com/img/bz_m/m_barwinek.jpg

Bieluń dziędzierzawa - Datura stramonium

http://histmag.org/grafika/felietony/bielun.jpg

Buławinka czerwona - Claviceps purpurea

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/97/Koeh-185.jpg/250px-Koeh-185.jpg

Cebula morska - Urginea Scilla

http://www.rozanski.cal.pl/wp-content/uploads/2009/04/scilla-bifolia1024x768.jpg

Chinowiec soczystoczerwony - Cinchoma succirubra

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f4/Koeh-179.jpg/250px-Koeh-179.jpg

Ciemiernik czarny - Helleborus niger

http://www.zma.pl/wp-content/uploads/2008/11/ciemiernik.jpg

Ciemiężyca zielona - Veratrum lobelium

http://www.foto.pwsk.pl/fotki/albums/20080910_Gory-Stolowe/ciemiezyca-zielona.jpg

Konwalia majowa - Convallaria maialis

http://www.dar.lap.pl/galeriawiosna12a.jpg

Kulczyba wronie oko - Strychnos nux-vomica

http://www.luskiewnik.strefa.pl/psychostymulantia/user/image/kulczyba400.jpg

Lulecznica kraińska - Scopolia carnolica

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/0a/Koeh-263.jpg/200px-Koeh-263.jpg

Lulek czarny - Hyoscyamus niger

http://centurion.ynd.pl/Serwis/Rosliny/lulek_vzarny.jpg

Mak lekarski - Papaver somniferum

http://images11.fotosik.pl/37/3ea6a75107204f9b.jpg

Miłek wiosenny - Adonis vernalis

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/eb/Koeh-152.jpg/250px-Koeh-152.jpg

Naparstnica purpurowa - Digitalis purpurea

http://centurion.ynd.pl/Serwis/Rosliny/naparstnica_purpurowa.jpg

Naparstnica wełnista- Digitalis lantanta

http://www.biology.pl/arl//zdj/mini/dig_lan_kw.jpg

Oleander pospolity - Nerium oleander

http://www.se.pl/media/pics/2008/10/30/oleander.jpg

Pokrzyk wilcza jagoda - Atropa belladonna

http://centurion.ynd.pl/Serwis/Rosliny/pokrzyk_wilczajagoda.jpg

Potoslin jaborandi - Ephedra distachya

http://www.dyptamhargg.yoyo.pl/tojad.jpg

Rauwolfia wężowa - Rauwolfia serpentina

http://www.panacea.pl/images/artykuly/060706.jpg

Sekretnik wdzięczny - Strophanthus gratus
Stoiczka rozdęta - Lobelia inflata
Tojad mocny - Aconitum calliboryton
Wymiotnica prawdziwa - Uragoga ispecauanha
Zimowit lekarski - Colchicum autumnale


Inne trucizny pochodzenia roślinnego:


GRZYBY
Spragnionych szczegółowych wiadomości odsyłam do atlasu:)

KURARA
Ciemnobrązowy, rozpuszczalny w wodzie ekstrakt z lian kulczyby (Strychnos toxifera), która rośnie w Ameryce Południowej. Jest bardzo trującą mieszaniną ok. 40 alkaloidów. Dawniej używana była przez Indian do wyrobu zatrutych ostrzy strzał. Działa porażająco na mięśnie szkieletowe (tkanka mięśniowa) kolejno: mięśni twarzy, brzucha, kończyn i przepony. Obecnie część jej alkaloidów jest stosowana w medycynie jako lek zwiotczający mięśnie oddechowe.

OPIUM (LAUDANUM)
Sok mleczny, otrzymywany z niedojrzałych makówek maku lekarskiego (papaver somniferum), tężejący na powietrzu. Jest silnym narkotykiem - zawiera 40 różnych alkaloidów na czele z morfiną, której pochodną jest heroina. Morfina działa przeciwbólowo, ale i uzależniająco, w związku z czym przepisywanie i aplikowanie leków z morfiną regulują ostre przepisy prawne. Zabójczy jest dym z opium w dużym stężeniu (np. w zamkniętym pomieszczeniu). Wywołuje halucynacje, tym straszniejsze, im większe jest stężenie dymu, ofiary umierały po prostu ze strachu (opisał to już dawno temu w jednym ze swoich opowiadań A. Conan Doyle).

PESTKI BRZOSKWIŃ
Silna trucizna, w starożytnym Egipcie używana nawet do wykonywania wyroków śmierci ("kara brzoskwiń").

SPORYSZ (CLAVICEPS PURPUREA)
Grzyb-pasożyt żyta, mający postać czarno-fioletowych, wydłużonych niby-ziaren. Sporysz jest jednocześnie lekiem i trucizną. Zjedzenie chleba upieczonego z mąki zanieczyszczonej sporyszem może wywoływać wymioty, nudności, bóle brzucha, drżenie rąk a nawet poronienia. Natomiast preparaty ze sporyszu w odpowiednich dawkach stosowane są w leczeniu chorób kobiecych i migreny, niektóre mają także działanie przeciwbólowe i poronne.




ZIOŁOLECZNICTWO



http://bonifratrzykrakow-klasztor.pl/upload/binaries/zio%C5%82olecznictwo3.jpg



Ziołolecznictwo czy inaczej fitoterapia jest rodzajem leczenia, w którym znajdują zastosowanie surowce oraz przetwory roślinne. Zaliczyć tu należy także rośliny znane nam z codziennej diety, czyli warzywa oraz owoce.

        Już ludzie pierwotni znali właściwości odżywcze, trujące i uzdrawiające roślin. Tajniki stosowania ziół przekazywane były z pokolenia na pokolenie poprzez tysiąclecia. Wiele ze środków leczniczych, stosowanych od wieków przetrwało do naszych czasów w tzw. medycynie ludowej. Z ziół korzysta też nadal współczesna medycyna naukowa.

        Dzisiaj większości ludzi słowa "zioła" i "średniowiecze" kojarzą się z czarownicą, która w domku na kurzej nóżce warzy podejrzane wywary i produkuje maść z żaby. Tymczasem "wiedźma" pochodzi od "wiedzy" - jest to zatem "kobieta wiedząca, znająca tajemnice" (stąd też dawne określenie zielarek jako "mądrych"). Były to z reguły stare kobiety - ale stare według kryteriów wczesnego średniowiecza, kiedy to średnia długość życia wynosiła 30 do 40 lat (obecnie 65 - 70). Pierwsze wieki naszej ery zapełniają więc kapłanki, boginie, wieszczki, które wywodzą się od wspólnego mianownika (upersonifikowanej Matka Natury i jej pomocnic). Także święto Matki Boskiej Zielnej jest pamiątką po pogańskim kulcie słowiańskiego odpowiednika greckiej bogini Demeter. Jak dowiodły badania, funkcja staruchy należy do reliktów czasów wspólnoty indoeuropejskiej. U Hetytów, ponad 3200 lat temu, wiedźma pełniła ważną funkcję specjalistki ds./magii. Należała do personelu świątynnego i parała się wróżbami. Dawało jej to wysoką pozycję społeczną jako wysłanniczce bogów, odpowiedzialnej za sprawy zdrowia i medycyny. Wspomnienia o tej postaci kryją się w mitach greckich o Medei, królowej Omfale, czarodziejkach Kalipso i Kirke.

        Pojęcie czarownicy jako takiej przynależy do późnego średniowiecza, kiedy to wskutek działalności Kościoła zaczęła zanikać profesja czarownika, właściwa mężczyznom i ciesząca się szacunkiem. Umiejętność uzdrawiania i władzy nad duchami została podzielona na medycynę, naukę uniwersytecką, i na dogmaty religii chrześcijańskiej, ustalone przez Kosciół. Zarówno bycie lekarzem, jak i księdzem zastrzeżone było wyłącznie dla mężczyzn. Kobiety, które nadal robiły użytek ze swojej wiedzy, zostały zdegradowane z pozycji kapłanek do czarownic. Tymczasem żeby znać się na ziołach, nie trzeba było zajmować etatu wioskowej "madrej", a wiedza o zastosowaniach rozmaitych roślin była przekazywana z matki na córkę.

        W swiecie sredniowiecznym zioła miały swoje zastosowanie praktycznie w kazdej dziedzinie zycia - od kuchni, poprzez kosmetyke i farbowanie odziezy az do praktyk medycznych i obrzedów. Zbierano cale rosliny lub ich poszczególne czesci (kłacza, cebule, korzenie, łodygi, liscie, nasiona, owoce). O ziołach używanych przez Słowian i wikingów.

      4 tysiące lat temu: pierwsza herbatka z rumianku

        Dokładne wiadomości o niektórych ziołach i sposobach ich stosowania pochodzą sprzed 4000 lat. Pierwsze zapisy mówią głównie o znaczeniu ziół w obrzędach, magii i lecznictwie. Sumerowie znali właściwości lecznicze czosnku, mięty, rumianku, babki, piołunu, a przy chorobach oczu stosowali sok jaskółczego ziela. Na glinianej tabliczce z Nippur (Babilonia), na której sumeryjski lekarz 3000 lat p.n.e. spisał znane mu środki lecznicze, wymienione są m.in. kora i żywica różnych drzew, oleje roślinne, sproszkowany muł rzeczny i chlorek sodu (sól). Zioła wykorzystywano na okłady, do inhalacji i jako napary.

        Papirusy Ebersa (1550 rok p.n.e.) zawierają ok. 900 recept różnych leków, 877 wskazówek leczenia ran i dolegliwości ciała oraz kilkaset nazw różnych roślin leczniczych, w tym aloesu, mięty i anyżu. Znalazły się tam też uwagi o zastosowaniu ziół do upiększania i ich znaczeniu w obrzędach religijnych. Mniej więcej w tym samym czasie powstała święta hinduska księga Ayurweda, zawierająca opisy ziół i związane z nimi magiczne zaklęcia. Ziół używano też do leczenia. Z Indii do Europy dotarły: kminek, pieprz, kardamon, goździki i imbir. Arabowie, podobnie jak i Żydzi, wytwarzali z roślin olejkodajnych wonności cenione nie mniej niz złoto. Księgi Starego i Nowego Testamentu zawierają kilkadziesiat nazw ziół.

        Chińczycy rozwinęli ziołolecznictwo na niezwykłym poziomie. Chiński Kanon ziół napisał podobno cesarz Shen Nung (zm. 2698 p.n.e.), zwany 'boskim rolnikiem', który na sobie testował zioła, by sprawdzić, które z nich są trujące. Znaleźć tam można opis 252 roślin wraz z podaniem ich wpływu na organizm ludzki, miejscem występowania, sposobem przyrządzania i przechowywania. Zapiski na kościach wróżebnych z II wieku p.n.e. mówią o stosowaniu ziół w różnych schorzeniach. Wg Chińczyków przyroda kryje w sobie lekarstwo na każdą chorobę i do dzisiaj ich naturalny sposób leczenia związany jest z filozofią i religią. Chińczykom zawdzięczamy: rzewień (rabarbar), kamforę i żeń-szeń oraz akupunkturę, czyli leczenie poprzez nakłucia.

        Starożytna Grecja: nenufary dla Nimfy

        Greckie mity wymieniają licznych bogów i herosów, którzy przekazywali ludziom wiedzę medyczną opartą na ziołach. Wiele nazw roślin stanowią zlatynizowane nazwy greckie, np. krwawnik to Achillea (od Achillesa) bylica to Artemisia (ziele związane z boginią Artemidą), kosaciec to Iris, bogini tęczy, zas grzybień, zwany powszechnie nenufarem, zwany Nymphanea, zawdzięcza swoją nazwę Nimfom. Hipokrates z Kos (V - IV p.n.e.), zwany ojcem medycyny, w swoim dziele Corpus Hippocraticium przywiązuje dużą wagę do diety i ziołolecznictwa. Wśród wymienionych tam 300 leków pochodzenia naturalnego, 200 z nich jest pochodzenia roślinnego.

        Rzymski uczony Pliniusz Starszy (I w. n.e.), w księgach 20-27 swojej Historii naturalnej opisuje aż 1000 gatunków roślin leczniczych i ich zastosowanie. Żyjący w tym samym czasie Dioscorides stworzył zachowany do dzisiaj zielnik, w którym opisał i zilustrował 600 roślin. Z kolei Apicjusz jest autorem pierwszej znanej rzymskiej książki kulinarnej (I w. n.e.), która zawiera 500 przepisów z użyciem ziół do przyrządzania potraw. Największy po Hipokratesie lekarz i reformator nauk medycznych nowożytnego świata, Galen (II-III w. n.e.), stosował wiele leków pochodzenia roślinnego w postaci nalewek, wyciągów, odwarów i mazideł. Metody ich stosowania i terminologia łacińska zachowały się w farmakologii do dnia dzisiejszego, a w świecie lekarskim znane są preparaty galenowe-gotowe leki roślinne.

        Okres wczesnego średniowiecza nie przyniósł nic nowego w zakresie wiedzy medycznej. Okres feudalny charakteryzował się zastojem rozwoju nauki. Dopiero po XI wieku n.e. rozwój klasztorów przyczynił się do powstania tzw. medycyny klasztornej, równoległej do medycyny ludowej. Potrafiący czytać i pisać mnisi mieli dostęp do dzieł z czasów Hipokratesa i Galena, korzystali więc z ich zaleceń i porad. W klasztornych ogródkach hodowano zioła, z których opracowywano mieszanki na rozmaite dolegliwości, a w klasztornych piwnicach warzono piwa i przygotowywano ziołowe nalewki, niektóre znane po dziś dzień (np. benedyktyńska).

        Średniowiecze: sklepy korzenne i kakao z Ameryki

        W XII i XVI stuleciu zaczęły powstawać w Europie pierwsze apteki, w których prócz ziół leczniczych można było także nabyć pachnidła i przyprawy, stąd nazywano je "składami pieprzu" lub "sklepami korzennymi". Dwa kolejne wieki to lata panowania tzw. morowego powietrza - z powodu licznych epidemii wyginęła jedna czwarta ludzkości, a nieuczciwi aptekarze sprzedawali niezmiernie drogie przyprawy, takie jak gałka muszkatołowa i goździki -nową erę w lecznictwie zapoczątkował Paracelsus (XV/XVI w.). Stosował on dietę, wodolecznictwo, świeże powietrze i naturalne środki lecznicze, z których próbował wyizolować istotę leczniczą, czyli aktywną farmakodynamicznie substancję. Zioła najczęściej jednak postrzegano i uprawiano w ogrodach jako rośliny dekoracyjne. Rozwój druku pomógł w upowszechnieniu ziół jako leków, gdyż zaczęto wydawać zielniki, z rycinami i opisem naukowym poszczególnych roślin. Do końca XVIII w., czyli powstania pierwszych leków syntetycznych, medycyna opierała się na ziołach. Rozwój druku pomógł w upowszechnieniu ziół jako leków, gdyz zaczeto wydawac zielniki, z rycinami i opisem naukowym poszczególnych roslin. Wielkie odkrycia geograficzne, w tym odkrycie Ameryki (1492) oraz drogi morskiej do Indii (1498) przyczyniły sie do wzbogacenia europejskiej wiedzy o ziolach. Z Ameryki do Europy trafił kakaowiec, wanilia, papryka, ziemniak i kukurydza.

        Wiek XIX przyniósł wielkie zmiany w postrzeganiu ziół. Kneipp przywołał z mroków zapomnienia hydroterapię i ziołolecznictwo. W 1805 r. Serturner wyizolował z opium (makowca) morfinę, a Derosne-narkotynę. W 1818 roku Pelletier i Carentou izolują strychninę z nasion kulczyby, a w 1820 roku-chininę z kory chinowej i kofeinę z kawy. W 1830 roku Leroux izoluje z kory wierzbowej salicynę (prekursor aspiryny). Lata 30. XX wieku rozpoczęły na nowo erę leków syntetycznych, pojawiły się antybiotyki, leki psychotropowe.

        Obecnie obserwuje się powrót do ziołolecznictwa. Około 35% leków jest pochodzenia roślinnego i uznawane są na równi z lekami chemicznymi. Jest to wynik braku zaufania do leków tworzonych laboratoryjnie, które prócz korzyści potrafią też wyrządzić trwałe szkody w organizmie, a poza tym badania naukowe w zakresie leczniczych i kosmetycznych zastosowań ziół stale poszerzają dziedzinę wiedzy, jaką jest zielarstwo. Zrażeni nieskutecznością chemicznych środków, ludzie pokładają wiarę w moc przyrody (vilcacora jako lek na raka, ziołowe preparaty na AIDS). Po części jest to też ogólny trend 'powrotu do natury' w ramach Ery Wodnika (ekologia, fascynacja filozofią i kulturą Dalekiego Wschodu, ruch Wicca etc.).


PRZYKŁAD

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.narutoprzygoda.pun.pl www.rozrywka-dla-nastolatek.pun.pl www.krajobrazowicze.pun.pl www.hakermania.pun.pl www.poprykajmy.pun.pl