#1 2011-06-24 13:41:37

Exodia

Wiedźmisko

Zarejestrowany: 2011-06-23
Posty: 36
Punktów :   
Rasa: Człowiek
Profesja: Alchemik

Początki (by Briareos)

Voldemort nie żyje, jednak pomimo oczekiwań czarodziejów lata spokoju nie nadeszły. Mugole dowiedzieli się o istnieniu czarodziejów, którzy podzieleni między sobą nie potrafili wyciągnąć wniosków z poprzednich zdarzeń. Część czarodziejów uważała, że raz na zawsze powinni się ukryć i nigdy więcej się nie ujawniać. Czarodzieje ci założyli Bractwo Lumiere. Drugie stronnictwo- mniej liczne, zwące siebie Legionem, na czele którego stanął nie znany nikomu czarnoksiężnik Astaroth - postanowiło upomnieć się o swoje prawa i wziąć to co im się należało...

8 sierpień Ministerstwo Magii



Trwała narada, w sali zebrani byli wszyscy pracownicy Ministerstwa Magii oraz przedstawiciele prawie wszystkich rodzin czarodziejów z całego kraju.
-Czarodzieje powinni się ukryć -w całej sali grzmiał tubalny głos nowego ministra- powinniśmy wrócić do tego co było dawniej.
-Mugole i tak już wiedzą o naszym istnieniu, nie powinniśmy się ukrywać, to i tak nic nie da... będą nas szukać -argumentował jakiś młody mężczyzna przeciwny pomysłowi.
Narada przeciągała się, zebrani w sali czarodzieje nie mogli się porozumieć w tej kwestii, wybuchła kłótnia, której nie mogły przerwać nawet niosące się po sali wrzaski ministra apelującego o spokój.
Wtedy właśnie do sali wszedł mężczyzna w czarnej szacie i w czarnym płaszczu z kapturem, który zasłaniał mu twarz. Po chwili zebrani w sali uspokoili się i z zaciekawieniem przyglądali się przybyszowi. Ten rozejrzał się po sali i przemówił zimnym aczkolwiek spokojnym głosem:
-Czy uważacie, że po tym wszystkim czarodzieje powinni wrócić do ukrycia niczym szczury do swych kanałów? Tego chcecie?! Czy może tego chce wasz nowy minister? Ja uważam, że wreszcie nadszedł czas, aby czarodzieje sięgnęli po to co im się należy!
Ciszę zaczęły przerywać pomruki aprobaty, choć większość zebranych wpatrywała się w nieznajomego z wyraźną niechęcią. Przybysz ponownie rozejrzał się i powiedział:
-Jeżeli na tej sali znajdują się osoby, które myślą podobnie jak ja, będę na nich czekał. Po tych słowach opuścił salę, a kłótnia rozpoczęła się na nowo
.

10 minut później.

Kłótnia trwała w najlepsze, po chwili niecała połowa zebranych opuściła salę chcąc usłyszeć co ma im do zaproponowania nieznajomy...

Wybuchła kolejna wojna.


Początek wojny.
1 wrzesień, Londyński Parlament.


Trwało kolejne nudne zebranie, lord John Irving stanął przed mównicą, aby wygłosić kolejne nudne przemówienie. W chwili, gdy miał zacząć swoją mowę wielkie drzwi sali wyleciały z hukiem i do środka weszło kilka ubranych na czarno, zakapturzonych postaci z dziwnymi kijkami w rękach. Jedna z nich podeszła do mównicy, spod kaptura można było dostrzec jedynie blask zimnych oczu. Postać uniosła rękę:
-Avada Kedavra.
Błysnęło zielone światło. Lord John Irving osunął się na podłogę. Był martwy.


Wojna ta pochłonęła mnóstwo ludzkich istnień, zarówno czarodzieji jak i zwykłych mugoli, którzy po ataku na parlament postanowili stanąć po stronie Bractwa. Trwająca ponad sześć lat wojna po niedługim czasie ogarnęła cały kraj. Morderstwa i niewytłumaczone zniknięcia były na porządku dziennym. Zarówno czarodziejów, jak i zwykłych niemagicznych ludzi ogarnęła panika. Walki pomiędzy oboma stronnictwami przybieraly na sile. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart została zrównana z ziemią przez zwolenników Legionu.



4 lata później.
Północ, 12 październik, Hogsmeade


Ubrana na czarno, zakapturzona postać stała samotnie na placu całkowicie opuszczonej wioski. Po niedługiej chwili zza zakrętu wyszło dwóch mężczyzn ubranych w czarne szaty, po jakimś czasie stały już obok zakapturzonego mężczyzny, który stał odwrócony do nich plecami.
-Panie, przyszliśmy aby poinformować Cię, że Hogwart upadł.
-Dobrze... bardzo dobrze -powiedział zimnym szeptem ten w kapturze.
-Co teraz Panie?
-Zrównajcie zamek z ziemią. Kiedyś był symbolem ich zwycięstwa... Od dziś będzie symbolem klęski.
Dwaj męzczyźni odeszli zostawiając go samego. W ciemności rozległ się zimny, przeszywający, pozbawiony emocji śmiech.
W szóstym roku wojny ostatecznie Upadło Ministerstwo Magii, a Astaroth własnoręcznie zabił ministra.



2 lata później, Ministerstwo Magii.

Huk, hałas, wszędzie dookoła śmigały promienie zielonego, czerwonego i fioletowego światła. Zakapturzony mężczyzna szedł przez korytarz nie zwracając uwagi na panujące zamieszanie. Promienie światła rozbijały się o ściany, krusząc je na kawałki, gdzieś z niedaleka dochodziły jęki rannych i głosy wołających o pomoc. Uśmiechając się zimno minął jeden zakręt, potem następny i wszedł do wąskiego korytarza, na końcu były lekko uchylone drzwi, wszedł do środka. Za biurkiem siedział we własnej osobie minister magii, utkwił nienawistne spojrzenie w zakapturzonym mężczyźnie.
-Przegraliście -spod kaptura dobiegł, zimny pełen nienawiści głos.
-Nie... Jest jeszcze nadzieja -ryknął minister wstając i unosząc różdżkę- zawsze jest nadzieja!
-Avada Kedavra -błysnęło zielone światło, rozległ się świst, siła zaklęcia wyrzuciła ministra na ścianę, gdy osunął się na podłogę był już martwy.

Wszystko wydawało się już stracone, gdy w decydującej bitwie, która odbyła się w Londynie Astaroth i Legion zostali pokonani. Astaroth i część jego zwolenników zdołali jednak ujść z życiem. Zwołano radę, która zadecydowała, że czarodzieje już na zawsze pozostaną w ukryciu i nigdy już nie będą ingerować w świat mugoli. Minęły trzy lata, głowną siedzibą czarodziejów stał się Darkshire- gotycki zamek położony na północnym-wschodzie kraju. Czarodzieje postanowili również nigdy nie odbudowywać ruin Hogwartu, który stał się symbolem wewnętrznych podziałów. Chwiejny pokój nie mógł jednak trwać wiecznie, Astaroth żył, ukrywając się i wraz ze swoimi sprzymierzeńcami czekał na odpowiednią chwilę.... chwilę, która miała niedługo nadejść. Katakumby zamku Darkshire nadal pozostawały zamknięte tajemnymi drzwiami... ale czy napewno? Od jakiegoś czasu wyczuwało się ukryte w podziemiach zło... zło, które za wszelką cenę chciało się stamtąd wydostać... Kolejna wojna była nieunikniona...


Oczami członka Bractwa Lumiere:


Czym jest i dla kogo został zbudowany Darkshire?
Wiele lat temu, może nawet wieki minęły od tego wydarzenia, świat odkrył istnienie ludzi, którzy władają magią, posiadają nadzwyczajne umiejętności, różnią się od pozostałej części społeczeństwa. Istnienie magów, wampirów, elfów i istot, które nie poddają się żadnym definicjom. Nietrudno sobie wyobrazić popłoch i chaos, jaki zapanował wokół. Prześladowania, morderstwa, donosicielstwo.
Społeczność Czarodziejów i ich Ministerstwo niewiele zdziałali... Wojna rozgorzała z pełną mocą, gdy każdy walczył przeciwko każdemu, brat zabijał brata, miasta stawały w płomieniach a Szkoła Magii i Czarodziejstwa runęła.

Inni Ludzie zaczęli się bać, zaczęli się bronić... Doszło do ostatecznej walki o wolność.
Nie byliśmy solidarni, wśród nas znaleźli się ci, którzy zmienili front, walczyli przeciwko swym braciom, a później i tak zginęli.
Wydali Nas w brutalne ręce władzy, splamili się naszą krwią...
Wygraliśmy tę wojnę, lecz zapłaciliśmy zbyt wysoką cenę. Usunęliśmy się w cień, by nie doprowadzić do kolejnego rozlewu krwi. Połączyliśmy nasze siły i stworzyliśmy miejsce, gdzie każdy z nas mógł czuć się bezpiecznie. Magia jednak jest przewrotna... Bywa Zła... Z czasem i nasz idealny świat popadł w ruinę. Ponownie stawiliśmy czoła problemom, wypleniliśmy Zło, które nas niszczyło. Czarna Magia jednak pozostawia nieodwracalne w skutkach szkody... Zło nadal JEST. Uśpione w podziemiach zamku, który zbudowaliśmy dla potomnych.
Żaden z Mugoli nie dotrze do naszych Bram. Zamek otacza wszak gęsty las. Las, który także odczuwa skutki wewnętrznej walki. Kryje w sobie groby tych, którzy zginęli w chwale, jak i krypty naszych prześladowców.


PRZYKŁAD

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.leparkoursdz.pun.pl www.iw.pun.pl www.prawopole.pun.pl www.zizklan.pun.pl www.narutograrpg.pun.pl